0

Ładowanie ...

Niedziela dla serca drukarni…

PRZESUŃ W DÓŁ

Świt niedzieli. Warszawa jeszcze ziewała pod pierzyną ciszy, a ja budziłam się bez pośpiechu. To jeden z tych dni, w które nie muszę iść do drukarni, ale… wcale nie chcę od niej odpoczywać. Bo przecież to nie tylko praca. To miejsce, które oddycha razem ze mną.

Zaparzyłam kawę, postawiłam kubek na poplamionym stole- trochę tuszem, trochę herbatą, trochę wspomnieniami. To mój domowy stół roboczy, na którym powstają pomysły jeszcze zanim trafią na papier. Usiadłam, otworzyłam laptopa, a w tle grało cicho radio 357.

Dziś projektowałam plakaty na ścianę firmy. Takie, które sprawią, że ktoś stojący w kolejce uśmiechnie się choćby na chwilę. Chcę, żeby poczuł, że to miejsce jest dla ludzi. Że za ladą stoi ktoś, kto naprawdę lubi to, co robi.

Tworzenie ich sprawia mi radość. Przestawiam czcionki, przesuwam grafiki, bawię się kolorem. Myślę o tych wszystkich osobach, które każdego dnia przekraczają próg mojej drukarni. O ich historiach, spojrzeniach, żartach rzucanych od niechcenia. I chcę, żeby to miejsce do nich mówiło nie tylko słowami, ale atmosferą.

Potem zabrałam się za nowy cennik. Choć to może brzmieć jak coś zwykłego, ja wiem, że każdy szczegół ma znaczenie. Układałam go powoli, z troską, by był przejrzysty, przyjazny, prawdziwy. To nie tylko tabela z liczbami. To komunikat: „tu wszystko robimy uczciwie”

Minęło kilka godzin. Nawet nie zauważyłam kiedy. Na ekranie mam gotowe projekty. W powietrzu zapach drugiej kawy, a środku mnie spokój i ciche przekonanie, że ten dzień nie był poświęcony pracy. On był o miłości. Do tego, co robię. Do miejsca, które tworzę. I do siebie samej.

OBSERWUJ
Dark
Light